Czy to co zrobił nasz przesympatyczny bohater w końcówce ma jakiś sens? Czy może reżyser chciał sztucznie i bez większego sensu dodać (melo)dramaturgii swojemu dziełu? Tylko proszę bez nadinterpretacji...
Wydaje mi się, że Murakawa zmierzał do swojej ukochanej i dotarłby do niej, gdyby nie to, że po prostu zabrakło mu paliwa w baku samochodu (w jednej z ostatnich scen jego towarzysz powiedział mu, aby zatankował pojazd). Wg mnie nie uczynił tego i z tej przyczyny zatrzymał się na drodze. Wyczerpanie paliwa może z kolei symbolizować życie bohatera, który zmagał się z od dłuższego czasu z wypaleniem, poczuciem nonsensu tego, co robi na co dzień. Albowiem i teraz, gdy był tak blisko swojej miłości, znowu coś zawiodło. Ta sytuacja chyba utwierdziła go w bezsensie jego (a może ludzkiej) egzystencji. Pytanie jednak, czy nie zawiódł sam bohater, który nie zaopatrzył się odpowiednio wcześniej w paliwo? A może zwyczajnie nie chciał tego zrobić? Może chciał, aby to los zadecydował, skoro życie człowieka przecież jest - w jego ocenie - nonsensem?